Gravelowa stolica Europy
Niewiele jest miejsc, w które wracamy równie często. Girona nie przestaje nas zachwycać swoim unikalnym kolarskim klimatem i różnorodnością wrażeń - nie bez powodu bywa nazywana gravelową stolicą Europy. To od Girony rozpoczęły się campy Endless i nadal uwielbiamy do niej wracać.
Pierwsze dni jak zawsze spędziliśmy poza Gironą - w urokliwej wiejskiej willi z basenem, kilkanaście kilometrów od miasta. Te dni spędziliśmy eksplorując górskie tereny na zachód od Girony, odwiedziając wszystkie klasyki tego regionu - dolinę Llemena, olbrzymią tamę na Susqueda i Rocacorbę, oczywiście. Znów mieliśmy szczęście i pogodowo wstrzeliliśmy się idealnie - calutki tydzień towarzyszyło nam piękne słońce i temperatura 20-25 stopni. Nawet poranki nie były tak chłodne, a po powrocie z roweru temperatura wciąż zachęcała do kąpieli w basenie.
Trzeciego dnia zmierzyliśmy się z największym wyzwaniem campu - Rocacorbą. Na ten strzelisty szczyt, górujący nad Gironą, prowadzi słynny asfaltowy podjazd. Słynny, bo bezlistośnie stromy. Nie bylibyśmy jednak sobą, gdybyśmy nie zrobili tego inaczej. Jak co roku, na Rocacorbę wdrapaliśmy się od południa - terenem. Na szczycie spędziliśmy dobre pół godziny - odpoczywając i podziwiając rozległą panoramę. Z tego punktu widać wszystko - od Girony, przez jezioro i miasteczko Banyoles, aż po grań Pirenejów i granicę z Francją.
Po kilku dniach solidnego gravelowania przyszedł czas na zasłużony odpoczynek. Z tej okazji wybraliśmy się nad morze, dokąd prowadzi idealny szutrowy szlak rowerowy nasypem starej kolejki. Czy przejechanie ponad 90-kilometrowej trasy można zakwalifikować jako dzień restowy? Tego nie wiemy, ale przynajmniej w końcu nie było pod górę. Po powrocie do miasta w końcu przyszedł też czas na szwędanie się po Gironie.
Tuż nad centrum Girony wyrasta niewielki masyw górski Las Gavarres. Są to niewysokie góry pokryte piniami i korkowcami, poprzecinane labiryntem krętych szutrów i flow singli. To prawdziwy plac zabaw dla rowerzystów wszelkiej maści. Pylista pomarańczowa ziemia, zapach sosen i gąszcz świetnych szutrówek wijących się po zboczach tworzą unikalny klimat. A średniowieczne kamienne wioski u podnóża gór tworzą perfekcyjne miejscówki na przerwę na kawę i tapas. W Gavarres spędziliśmy prawie dwa dni i już tęsknimy.
Ale nie tylko piękna okolica sprawia, że Girona przyciąga jak magnes. Samo miasto jest równie fascynujące i pełne unikalnego kolarskiego klimatu. Pełne kolarzy na pięknych rowerach i kolarskich miejscówek. Jedliśmy w Hors Categorie, chadzaliśmy na kawę i xuixos do La Fabriki i Espresso Mafii, zachwyciliśmy się rozmachem Odeonu i podziwialiśmy panoramę miasta ze starych murów. Mieszkaliśmy w apartamentach tuż przy Barri Vell - słynnej historycznej dzielnicy - kilkadziesiąt metrów od najściślejszego centrum, a jednocześnie nieco na uboczu.
Ledwo wróciliśmy do Polski, a już nie możemy się doczekać powrotu. Będziemy tęsknić za słońcem Katalonii przez te smutne jesienne miesiące. Dzięki kochani za ten tydzień, było pięknie!
P.S.: A do Girony wracamy z następnym turnusem w marcu - już teraz ponad połowa miejsc jest wyprzedana :)
Inne historie
Grande Finale '25
Co za dzień! Ponad 120 osób na starcie, świetna gravelowa runda i meta z imprezą, jakiej nie spodziewał się nikt. Był to piękny, długi i intensywny dzień, który zapamiętamy na długo. A to wszystko nie byłoby możliwe bez pomocy naszych przyjaciół.
NGE is ENDLESS
Tak kochani, od dziś NGE to ENDLESS Gravel Crew. Jednocześnie zmienia się wszystko i nic - od teraz mamy nowy branding i identyfikację wizualną, ale za projektem wciąż stoją ci sami ludzie i ta sama społeczność. Profesjonalizujemy się - również na poziomie organizacyjnym - a to wymaga czasem odważnych ruchów.